Zastanawiałem się kiedyś, czy montażysta może mieć swój styl? Podczas kilku rozmów z zawodowcami, zdarzało się,
że ktoś się oburzał na to pytanie. Argumentacja była jasna a prezentowany sposób myślenia logiczny:
– montażysta jest funkcją służebną wobec materii filmu i to materiał decyduje o tym jak zmontować dany film.
– montażysta ma być uważny w stosunku do tego co jest w nim zawarte i szukać połączenia między wizją reżysera
a tym co udało się zarejestrować.
Z drugiej strony część edukacji w szkole filmowej na kierunku montaż opierała się na tym, że studenci dostawali ten sam materiał do montażu no i tak jakoś się składało, że każdy z nich zrobił inny film. Każdy wsłuchiwał się i wpatrywał w ten sam materiał jednak dostrzegał w nim często inne zależności, inne połączenia, inną opowieść. A nawet kiedy opowieść była
ta sama to sposób opowiadania był inny, sposób prowadzenia narracji był inny.
Żeby nie zakopać się w jakąś teoretyczną dyskusję czym jest styl, posłużę się słowami Sidneya Lumeta „[…]styl – [jest] sposobem w jaki opowiadamy konkretną historię. Po pierwszej kluczowej decyzji („O czym jest ta opowieść?”) przychodzi druga najważniejsza decyzja; „Wiedząc już, o czym jest ta historia, jak ją opowiem?”. A decyzja ta będzie wpływać na każdy
z pionów twórczych zaangażowanych w robienie filmu, który ma powstać”.
Najważniejszy jest styl filmu, który siedzi gdzieś głęboko w koncepcji reżysera. Reżyser realizuje go także na podstawie podejmowanych przez siebie decyzji personalnych. Jak pisze Sidney Lumet „Reżyserzy nie pracują w samotności.
Pojawi się wizualna różnica, jeżeli będziemy pracować z operatorem A czy operatorem B, scenografem C lub scenografem D.” Zatem moim zdaniem i każdy montażysta ma inną wrażliwość artystyczną, wyrażającą się poprzez sposób montowania. To ta wrażliwość decyduje o tym jakie ujęcia uzna za najlepsze a jakie odrzuci.
Moim skromnym zdaniem tak już jest, że ktoś lubi szybkie sklejki i o nich pomyśli w pierwszej kolejności. Ktoś inny nie ma preferencji i lubi odkrywać nowe sposoby narracji. Ktoś świetnie buduje nastrój ale słabiej wychodzi mu opowiadanie historii. To są często tego rodzaju niuanse, które są zauważalne w montażowni ale już nie koniecznie w samym filmie.
A ty jak myślisz? Czujesz, że jakiś sposób opowiadania lubisz bardziej? Jaki film uważasz za świetnie zmontowany?
[cytaty Sidneya Lumeta pochodzą z książki „Praca nad filmem”]