Montaż w pionie i w poziomie

Inspiracją do napisania tego artykułu były słowa świetnej polskiej montażystki – Agnieszki Bojanowskiej – które usłyszałem podczas naszej rozmowy.

„Agnieszka, film się ogląda wzdłuż” – tę prostą, acz fundamentalną prawdę przekazał pani Agnieszce jej szef. Nie wnikając teraz w sprawy personalne, zadajmy sobie pytanie, co to znaczy.

To proste i nie będę tego komplikować. Widz odbiera film przede wszystkim jako rozwijającą się historię, co dla montażysty oznacza tyle, że każda nowa scena musi wynikać ze scen poprzednich. Musi posuwać akcję do przodu, musi dostarczać nowych informacji. Brzmi banalnie, jednak wcale nie jest to tak proste do zrobienia, głównie dlatego, że sceny są ze sobą powiązane nie tylko na poziomie wydarzeń.

Dość popularny ostatnio temat: kiedy mamy scenę wybuchu bomby, powinniśmy zobaczyć przed nią moment podkładania ładunku. Jeszcze wcześniej moglibyśmy dowiedzieć się, kto skonstruował bombę, a przede wszystkim jaka była jego motywacja. Tym samym pierwsza część filmu mogłaby opowiadać o tym, jak zamachowiec wstąpił w szeregi terrorystów. To jest historia opowiadana wzdłuż, nieważne w którą stronę 🙂 Moglibyśmy bowiem zacząć film od wybuchu i dopiero po nim powoli zdradzać w formie retrospektywy wcześniejsze zdarzenia. Wciąż jednak poruszamy się w poziomie, na osi czasu.

Również w poziomie będą rozwijać się emocje u widza i jego stosunek do bohatera. Jeżeli zaczniemy od wybuchu i pokażemy jego efekty, widz rozpocznie film z wrogim nastawieniem do zamachowca. Wtedy my możemy przeprowadzić swego rodzaju polemikę z widzem, tłumacząc kolejnymi scenami motywację zamachowca. Jeżeli zaczniemy od dzieciństwa i młodych lat bohatera, który dojrzewa w trudnym świecie, a skończymy na podłożeniu bomby i wybuchu, wtedy łatwiej nam będzie zbudować w widzu współczucie dla kogoś, kto zabija niewinnych ludzi. W tym wypadku budujemy emocje narastająco – poczucie beztroski, niewinność, nadzieje na dobrą przyszłość, trudy życiowe, niełatwe decyzje, odrzucenie, strata…

Zapamiętaj więc – filmy ogląda się wzdłuż i montuje się wzdłuż.

Ale montuje się także w pionie. Film to połączenie kilkunastu sztuk i każda ma swoje środki wyrazu, które wzajemnie na siebie wpływają. Ograniczę się do trzech, moim zdaniem najważniejszych:
– to, co jest powiedziane [warstwa dialogów i komentarza],
– to, co jest pokazane [zdjęcia],
– to, co jest usłyszane [muzyka].

Ważną umiejętnością jest dbanie o przekaz każdego z tych środków wyrazu w taki sposób, by relacje między nimi były różnicowane zależnie od potrzeb i efektu, jaki chcesz wywołać.

Najbardziej banalna relacja między nimi występuje wtedy, gdy mówią o tym samym: bohater wysiada z autobusu, widzimy w tle Pałac Kultury i Nauki, bohater odbiera połączenie telefoniczne i w pierwszych słowach mówi: „Tak, jestem już w Warszawie”, a w tle słychać zespół ulicznych grajków śpiewających jakiś stary przedwojenny utwór o Warszawie…

Owszem, środki wyrazu, o których piszę, mogą mówić o tym samym, ale kiedy informacja mająca dotrzeć do widza jest bardziej skomplikowana niż ta z przykładu. Każdy z tych trzech środków wyrazu bowiem może nam dostarczać innej informacji lub emocji w tym samym czasie i przez to zwiększać naszą przyjemność z oglądania filmu. Kiedy zatem już w obrazku zobaczymy Pałac Kultury i Nauki, niech bohater powie coś, co posunie akcję filmu do przodu, a zamiast grajków postawmy na szum wielkiego miasta… Albo wyrzućmy ujęcie wysiadania z Pałacem w tle i zacznijmy od środka rozmowy, a miejsce zaznaczmy delikatnie przez wielkomiejski hałas mieszający się z grajkami z przedwojennym utworem o Warszawie.

Wszystko zależy od tego, jaki efekt chcemy wywołać. Na tym polega montaż w pionie: na ustalaniu relacji między tymi trzema elementami.

Podsumowując: tak, film ogląda się wzdłuż i montuje się wzdłuż… ale film montuje się także wszerz, w pionie 🙂 … epokowe.

Wszystko jasne?

PS: Korektę artykułu wykonała Natalia Biegańska 🙂 jak ktoś potrzebuje dobrej redaktorki lub korektorki – zapraszam po kontakt.