Montaż, nie-montaż czyli kiedy nie ciąć.

   Jest taki moment w trakcie zdobywania doświadczenia w montażowni, że człowiek uświadamia sobie, że montaż polega często na umiejętności nie-montowania… że to wewnętrzne poczucie, które podpowiada Ci „Zatrudnili mnie przecież żebym to zmontował [czytaj: zrobił co najmniej dwie sklejki w danej scenie] to montuję” jest psu na budę.

   Okazuje się wtedy, że większą wartością jest umiejętność dostrzegania w długich ujęciach czy mastershotach ich wewnętrznego przebiegu emocji, ruchu postaci, pauz zbudowanych przez bohaterów. Umiejętność powiedzenia sobie, że choć zmontowałem to naprawdę dobrze to jednak coś ten materiał przez to traci… że jednak powinno się go zostawić w przebiegu, który został zbudowany na planie.

   Nie ma niestety w tym temacie gotowej formułki, która odpowie Ci na pytanie kiedy montować a kiedy nie-montować. Na ten moment ważne jest by mieć świadomość, że ta decyzja także jest procesem montowania i nie warto mieć z tego tytułu wyrzutów sumienia czy poczucia dyskomfortu. Trzeba natomiast mieć uzasadnienie dla własnej decyzji. Na początku często intuicyjne, czasem techniczne… ale kiedy sięgnąć głębiej to i dramaturgiczne.

   Kiedy rozmawiałem z Krzysztofem Szpetmańskim o filmie „Mój Nikifor” także zwracał uwagę, na ten aspekt pracy montażysty:

 „Dla mnie takim wyzwaniem był „Mój Nikifor”, w którym jest raptem 320 sklejek, co jest znacznie poniżej średniej krajowej. Takie spokojne nieruchome filmy, opowiadane statycznie, są najtrudniejsze dla montażysty. Nie może być jednej fałszywej sklejki, bo jak facet robi sto sklejek na minutę i pomyli się trzy razy, to nic się nie dzieje, a jak robi trzy sklejki na dziesięć minut to już jest gorzej, po prostu nie może się pomylić.” [z książki „O montażu przy kawie”, str. 79]

   Głębsza analiza tego tematu wymaga konkretnych przykładów scen lub filmów, w których zdecydowano się na długie ujęcia. Oglądaj zatem uważnie i kiedy trafisz na dłuuugie ujęcie i spróbuj znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego montażysta zdecydował się nie ciąć.